Czy warto robić cheat day w swojej diecie?
Co to właściwie jest cheat meal ? Cheat day? Czy jest sens coś takiego wprowadzać do swojego sposobu żywienia?
Cheat meal to tzw. „oszukany posiłek”, a cheat day – „oszukany dzień”. Na czym to polega? W pierwszym przypadku jest to jednorazowe odstępstwo od diety, najczęściej posiłek wysokokaloryczny, tłusty i niezdrowy. W drugim przypadku jedzenie „niedozwolonych produktów” trwa cały dzień.
Warto mieć „cheata”?
To bardzo indywidualna kwestia. Na pewno pozwoli to trochę „odetchnąć” od wyrzeczeń diety redukcyjnej. Ileż można patrzeć na sałatki w restauracji kiedy ma się ochotę zjeść soczystego burgera? Raz na jakiś czas warto zjeść swój ulubiony, niezdrowy posiłek – skupić się na samym jedzeniu i czerpać z tego przyjemność. Pozwoli nam to zachować zdrową relację z jedzeniem i unikniemy w ten sposób spadku motywacji w sytuacji : „ oni mogą to jeść, a ja nie”. Ważne jest by ten oszukany posiłek występował nie częściej niż raz w tygodniu – szczególnie jeśli jesteśmy na diecie redukcyjnej – by nie zaprzepaścić swoich osiągniętych już celów. Oczywiście, jeden posiłek nie sprawi, że będziemy grubi, ale częste odstępstwo od diety sprawia, że jeden niezdrowy posiłek zamienia się w tydzień jedzenia byle czego.
Jak cheat day wpływa na naszą psychikę?
Umówmy się- jest niewielka grupa ludzi, których cały dzień jedzenia „pustych kalorii” motywuje do trzymania zasad zdrowego żywienia przez resztę tygodnia. Zdecydowanie większość osób na diecie nie może wydostać się z błędnego koła jedzenia na zapas. „Skoro mogę jeść przez jeden dzień wszystko co chcę to dlaczego by z tego nie skorzystać” ?
W ten sposób osoba, która się odchudza potrafi zjeść 7 tyś kcal, a nawet i więcej. Po co? Bo jutro już nie będzie mógł, dlatego je cały dzień bez przerwy. To już zdecydowanie nie jest zdrowe.
To czy zdecydujecie się na „oszukiwanie” w diecie zależy od was. W ramach tego tematu przygotowałam dla was swego rodzaju kompromis – domowa pizza. To wy decydujecie o dodatkach dzięki czemu może być zdrowa i dużo mniej energetyczna (kaloryczna) od tej z restauracji.
Przepis na 2 sztuki ze zdjęcia
- 25g świeżych drożdży
- 150 ml ciepłej wody
- 250g mąki pszennej
- 1 łyżeczka soli
- ½ łyżeczki cukru
- 1 łyżka oliwy z oliwek
- puszka pomidorów z puszki
- pieprz, oregano, czosnek
- dowolne dodatki: szynka, ser żółty, pieczarki, papryka itd.
Drożdże rozpuszczamy w ciepłej wodzie z dwoma łyżkami mąki i cukrem. Odstawiamy do wyrośnięcia w ciepłe miejsce na około 10 minut. Resztę mąki przesiewamy przez sitko do dużej miski i mieszamy z solą. Gdy drożdże już będą gotowe dodajemy je do miski z mąką i mieszamy do zlepienia się składników. Dodajemy łyżkę oliwy, mieszamy i wykładamy na stolnicę by ręcznie dokładnie wyrobić ciasto ( powinno być gładkie).
Ciasto uformowane w kulę wkładamy do miski i odstawiamy do wyrośnięcia w ciepłe miejsce na około godzinę. W tym czasie przygotowujemy sos. W garnuszku podgrzewamy pomidory z puszki wraz z przeciśniętym przez praskę czosnkiem, pieprzem i oregano. Gotujemy do momentu odparowania wody. Po upłynięciu godziny ciasto ponownie zagniatamy, tym razem tylko 2-3 minuty.
Dzielimy na dwie porcję i formujemy z każdej z nich spód pizzy w kształcie koła ( wiadomo ☺ ). Układamy go na wysmarowanej oliwą blaszce, smarujemy sosem pomidorowym i układamy dodatki – w naszym wypadku jest to szynka i ser. Pieczemy w 200 stopniach przez 12 minut, przy czym na ostatnie 2 minuty warto włączyć termoobieg. Smacznego!