Greg podjął wyzwanie i zaczął trenować policjantów i tych którzy chcieli spocić się w ciągu 60 minut. W Santa Cruz poranki i wieczory były wypełnione przez klientów. Glassman miał przyjaciela, który przynosił wydruki fitnessowych artykułów. Kiedy przeglądał strony internetowe ,nie znajdywał w nich nic, czego już by nie wiedział. Zaczął zmieniać swoje podejście, uwielbiał gimnastykę i podnoszenie ciężarów, które zmuszały ciało do użycia dużych partii mięśni razem, jak w prawdziwym życiu.
Przypadkowe ćwiczenia?
Podobał mu się pomysł „rzucania” ćwiczeń na klientów pozornie przypadkowo, wierząc że przypomina to sposób, w który wcześniej ludzie musieli pokonać codzienne przeszkody. Aby zwiększyć rywalizację pomiędzy zawodnikami zarządził, że ćwiczenia będą na czas, po tyle rund i powtórzeń, jak tylko to możliwe w danej jednostce czasu, by nikt się nie leniwił. Przyciągnął małą grupę ćwiczących, która była ze sobą bardzo zżyta. Do tego stopnia, że nawet ożenił się z jedną ze swoich klientek – fryzjerką o imieniu Lauren Jenai.
Pierwsza sala.
Kiedy właściciel SPA fitness nieuchronnie pokazał drzwi Glassmanowi. Wynajął róg studia jujitsu. Lauren zajęła się księgowością i zaczęła uczyć CrossFit. Wkrótce zabrakło miejsca i Glassman wraz ze swoją grupą policjantów i wojowników jiu-jitsu oraz dojeżdżających mężczyzn pracujących w technologicznych firmach przeniósł się do garażu na ciężarówki o metrażu 1,250 metrów kwadratowych w Soquel.
Internetowa rywalizacja.
W roku 2000 podopieczni zapytali go czy mógłby wstawić WOD do Internetu, żeby mogli ćwiczyć kiedy podróżują, wówczas została stworzona strona Crossfit.com.
Jeden z pierwszych klientów Grega opisał doświadczenie CF jako „agonie połączoną ze śmiechem”. Glassmanowi spodobało się to. Kiedy Elizer, który zgłosił się na ochotnika by stworzyć stronę internetową spytał Glassmana czy wymyślił już logo. Wówczas zrodził się pomysł znaku – wymiotujący klown. Nazwał go, Wujek Pukie.
Rozpowszechnianie wiedzy.
Wkrótce, Glassman zaczął reklamować seminaria (zajęcia specjalizacyjne). Za cztery tysiące pięćset dolarów plus ceny biletów lotniczych i zakwaterowanie, mógł przyjechać do każdego. Za tysiąc dolarów za osobę, można było przyjechać do Soquel. Dzielił się swoją wiedzą, którą zdobył o fitnessie i informował jak przeprowadzić uczestników przez workouty. W tym samym czasie, wielbiciele crossfit.com sami ściągali kolejnych fanów. Robb, Wolf, biochemik i ex -powerlifter z Seattle, odwiedził Glassmana na początku 2002 roku. Miał kilku przyjaciół, z którymi otwierał siłownie – czy mogli je nazwać CrossFit?
CrossFit jako firma.
W 2004 r., Greg zaczął nauczać regularnie podczas swoich seminariów i sformalizował proces przyłączania do grupy. Małżeństwo Glassmanów założyło spółkę i zatrudniło pierwszego pracownika. Po dwóch latach, liczba box’ów CrossFit urosła z trzech do pięćdziesięciu. CrossFit stał się prawdziwą firmą.
Szansa dla każdego.
Każdy, kto ukończył dwudniowe seminarium mógł aplikować o otworzenie własnego box’a, nazwać go CrossFit i mieć klientów. Chciał, by jego ludzie mieli możliwość otwarcia własnego box’u w garażu lub w magazynie. Wierzył, że powinni mieć taką szansę jak on. Nienawidził tak zwanych ekspertów, którzy twierdzą, że ich certyfikaty lub edukacja, czynią ich lepszymi. Ostatecznie, wierzy, że wolny rynek zapewni konieczną kontrolę jakościową.
Podsumowanie
CrossFit zarabia większość swoich pieniędzy z seminariów treningowych. Co weekend, setki ludzi zdobywają certyfikaty trenerskie, w cenie tysiąc dolarów każdy. Pobierają także opłatę rejestracyjną za CrossFit Games, od Reeboka ubrania CrossFit oraz coroczne opłaty za przyjęcie do organizacji. Wynoszą one do trzech tysięcy dolarów rocznie i nadal wynoszą tyle ile pierwotne stawki. Joshua Newman, który był szefem dużego box’u CrossFit NYC, który odniósł duży sukces, płacił tylko pięćset dolarów rocznie.
Zostaw komentarz